Wehikuł czasu – styczeń 2022 (rok 13/155)

Z lektur Wehikułu 

Okres poświąteczny i noworoczny zamyka chęć podzielenia się lekturą lekką, łatwą i przyjemną. Tym razem też tak będzie, choć intencje mamy również i inne. Obecna sytuacja międzynarodowa w bliskim sąsiedztwie sprawia, że uważny Czytelnik je zidentyfikuje.

Bernard Newman, Rowerem przez II RP. Niezwykła podróż po kraju, którego już nie ma. Reportaż z 1934 roku. Przekład Ewa Kochanowska, Kraków 2021.

Autor ponad stu publikacji w Polsce jest prawie nieznany. Prezentowany „przewodnik” jest po raz pierwszy w całości wydany w polskim tłumaczeniu. Wcześniej wykorzystano fragment dotyczący Huculszczyzny. W końcu XX wieku wydana została autobiograficzna powieść „Szpieg”. Jak zauważa tłumaczka, tekst „Rowerem przez II RP” jest dla Polaków bez wątpienia interesujący i wartościowy. Potwierdzamy. Celem uzupełnienia dodajemy, że liczne przypisy korygują kontrowersyjne opinie i czasami błędnie przytaczane przez Autora fakty. Szkoda tylko, że są tylne a nie dolne, więc nie bardzo przyjazne dla czytelnika.

 Zacznijmy więc podróż. Jest początek lata 1934 i po trzydniowym rejsie parowcem Newman ląduje w gdańskim Nowym Porcie. Chce przedstawić swoim brytyjskim odbiorcom cel wyprawy, bowiem „w Anglii zaskakująco mało się wie o Polsce, a przecież to kraj, który za chwilę może być uznany za mocarstwo”.

Trasę „dookoła” międzywojennej Polski (zaglądając na Litwę i do Prus Wschodnich) pokonał przy pomocy wiernego i niezawodnego przyjaciela Georga. Tak bowiem miał na imię jego rower. Jak wiernym był druhem niech świadczy fakt, że trafił do opowieści jak rozmówca prowadzonych na pustkowiach przez Autora „dialogów”.

Nie jest to przewodnik, jak kilka razy podkreśla się w tekście, więc opowieść ma swoje tempo i narrację. Jak zauważa, „podróż przez Polskę była jednym ciągiem kontrastów”. Przez Bydgoszcz, Toruń, Katowice, Częstochowę, Kraków, Zakopane, Lwów, Stanisławów, Kołomyję, Brześć nad Bugiem, Łuniniec, Pińsk, Grodno, Wilno dziennikarz dojedzie do granicy z Litwą.

W dobie Europy bez granic ciekawość budzi opis przekraczania przez Autora granicy polsko-litewskiej. Formalności trwały kilka tygodni i wymagały wielu telefonicznych interwencji w Warszawie i w Kownie. W końcu wyznaczono miejsce przejścia granicy na zarośniętej i nieużywanej polnej drodze. Stosunki z Litwą były wtedy nieprzyjazne i bardzo napięte. Akcja generała Żeligowskiego i zajęcie Wilna przez summa sumarum Polskę, na lata zamroziło stosunki między obydwoma państwami i nie uznawano linii je rozgraniczającej. W Kownie wręcz nakazano mu używanie nazwy „tymczasowa linia administracyjna”.

Wehikuł znalazł na portalu „Polska po godzinach”, celną i zgodną z naszymi wrażeniami opinię, recenzję prezentowanej książki, zwracającą uwagę na inne aspekty, której fragment przytaczamy:

w „Rowerem przez II RP” barwnie opowiada on zarówno o tych miejscach, które go zachwyciły (np. Kaszuby czy Kraków), jak i maluje obrazki, których próżno już dziś szukać – zadymione, cuchnące wiejskie chaty, biedne żydowskie dzielnice czy koszmarne drogi, które wymęczyły wiernego George’a …

Autora ewidentnie interesowało zagadnienie współistnienia na terenach II Rzeczpospolitej wielu grup mniejszościowych – religijnych i etnicznych, a opisy spotkań z ich przedstawicielami zdają się być jedną z bardziej pogłębionych części książki. To ciekawe dla współczesnego czytelnika, który często za pewnik przyjmuje monokulturowość i homogeniczność wyznaniową naszego kraju, zapominając, że ten stan rzeczy to naprawdę świeża sprawa – do II wojny światowej aż mieszkańców Polski należała do jakiejś mniejszości. O ile np. ta żydowska czy kaszubska są nam dobrze znane, o tyle ciekawiej było przeczytać opowieści z Kresów – np. o Hucułach. Nawet dla nas, lubujących się w tropieniu wielokulturowych śladów w Polsce, te fragmenty brzmiały egzotycznie

Tak jak napisaliśmy wyżej, Autor zauważył i opisywał Polskę kontrastów, niesprawiedliwości społecznej i dziwnych dla obcokrajowca obrazków dnia codziennego.

Polecamy tę relację nie tylko rowerzystom.

Na okładce prezentowanej książki trasa rowerowej wyprawy „dookoła” miedzywojennej Polski.

1311,26.01., głogowska księżna Mechtylda (Matylda Brunszwicka) ufundowała w Kolegiacie, jak zauważył kronikarz – „dla zbawienia duszy zmarłego małżonka” nowy ołtarz ku czci św. Ducha. Księżna, wdowa po Henryku III, obok fundacji w innych kościołach i klasztorach, wiele uwagi poświęcała świątyni na Ostrowie Tumskim. Kolejne donacje w tej samej intencji przyniosły nowe ołtarze św. Jadwigi i Elżbiety czy zapewniły wosk do jej oświetlenia. Księżna zmarła w 1318 roku.

Ostatnie badania zaprzeczają, by księżna została pochowana w kolegiacie, jak zapisał w Encyklopedii Ziemi Głogowskiej (zeszyt 20) dr Janusz Chutkowski. Kustosz Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Bożena Guldan-Klamecka skłania się ku twierdzeniu, że została pochowana obok swojego męża, Henryka III, w klasztorze cystersów w Lubiążu. Jeszcze większą niespodzianką okazały się ekspertyzy pomnika nagrobnego uznawanego za pamiątkę po Mechtyldzie. Znaleziony w 1893 roku, w podziemiach kolegiaty posąg kobiety przypisywany naszej Mechtyldzie okazać się miał jednak nagrobkiem zmarłej blisko sto lat później księżnej Katarzyny, żony Henryka VIII Wróbla. Ona to właśnie została pochowana w kolegiacie i jej nagrobek znaleziono. Jego stan był dość opłakany. Przekazano do muzeum wrocławskiego. Tam też doznał kolejnych uszkodzeń w czasie II wojny światowej. Dzięki wysiłkowi konserwatorów możemy go oglądać dziś we wrocławskim Muzeum Narodowym.

Zdjęcie z obecnej ekspozycji we wrocławskim Muzeum Narodowym (fot. Wehikuł czasu).

1421,15.01., zapisany został w kronikach przypadek regulacji fragmentu granicy Śląska z Polską. Dotyczył odcinka między Tarnowem Jeziernym i Sławą a polską Wschową.

Gród i kasztelania w Tarnowie wzmiankowane były już w XIII wieku i należały do książąt głogowskich. Umieszczono go pośrodku wąskiego przesmyku między Jeziorem Tarnowskim Dużym a Tarnowskim Małym. Od 1381 roku należał do Rechenbergów, a od połowy XVI wieku do Fabiana von Schönaich. Ta zasłużona dla ziemi głogowskiej rodzina posiadała te dobra przez kolejne kilkaset lat. W 1624 roku na stożkowatym miejscu po grodzisku Johann von Schönaich wzniósł murowany renesansowy dworek myśliwski. Po wielu przebudowach i łaskawości okolicznych wojen przetrwał do naszych czasów, choć z odległej przeszłości nie zachowało się wiele.

Dociekliwym polecamy artykuł Pawła Łachowskiego: Tarnów Jezierny – historia miejscowości do 1945 r. w zeszycie nr 61/62, Encyklopedii Ziemi Głogowskiej – http://www.glogow.pl/…/ENCYKLOPEDIA%20ZIEMI…

Renesansowy dworek myśliwski nad jeziorem w 2016 roku.

1635, styczeń, w pobliżu miasta pojawiła się wataha wilków w liczbie kilkunastu sztuk. Miały napastować ludzi. Ofiarami ponoć padło 20 osób. Kronikarz twierdzi, że panował niezwykły mróz. Oddziały żołnierzy maszerujących między twierdzami miały tracić z mrozu wielu ludzi. A wilki widocznie atakowały z głodu, bo tylko człowiek był w pobliżu?

Ostatniego wilka, o czym już Wehikuł pisał, miano odstrzelić w 1845 roku.  Jednak jak utrzymują kronikarze Wojskowego Koła Łowieckiego nr 408, „błąkającego się” w obwodzie nr 178 basiora, odstrzelił na początku lat 90. XX wieku myśliwy Karol Romaniuk. I od tego czasu koło nosi nazwę „Wilk”. Tyle legenda myśliwych. Natomiast w drugiej dekadzie XXI wieku z badań pilotażowych wynika, że na ziemi głogowskiej można spotkać te zwierzęta regularnie, nawet w grupach większych niż pięć osobników. Prowadzone były obserwacje wędrujących wilków.

Jak piszą specjaliści, dzięki ścisłej ochronie gatunkowej, liczebność i zasięg występowania wilka w Polsce wzrasta. Notomiast, jaki jest, koń każdy widzi. Poblikowane już wcześniej na naszych łamach „wilcze” wątki budziły emocje. Tematy związane z łowiectwem i myślistwem też nas dzielą. Ale świadczą o obserwacji otaczającej natury. I jak napisali Czytelnicy w komentarzach: Obecnie w rejonie Kotli też są wilki. I w okolicach Przemkowa, więc mamy blisko siebie dwie odrębne genetycznie populacje, które rozdziela Odra…

Na fragmencie mapy Polski, obejmującej tereny nadleśnictw, zaznaczono miejsca występowania wilków. Ciemniejsze kolory oznaczają większe grupy, kreskowane – regularność występowania, a zielone punkty – miejsca obserwacji żywych osobników.

https://www.gios.gov.pl/images/pois/monitoring-wilka-i-rysia/Mapa_wystepowania_gatunku_wilk_w_lesn_2020.jpg

1742, 280 lat temu nastąpiła nad Odrą klęska nieurodzaju. Najbliżej po zakupy żywności było za nieodległą granicę, w okolice Wolsztyna. Tam z kolei – jak zapisał miejscowy kronikarz – „nadszedł rok wyjątkowy, który przyniósł wielkie korzyści, gdyż tak się owoc obro­dził w okolicy, gdy gdzie indziej na wiele mil go wcale nie było, że płacono wysokie ceny i z dalekich stron z zagranicy z Głogowa po niego przybywano”.

1772, 13.01., o godzinie 5 rano zmarł na chorobę płuc (gruźlicę? – Wehikuł) Franciszek Leopold Scholtze (ur. 9.03.1709), przez 32 lata proboszcz głogowski. Wszechstronnie wykształcony, w roku 1740 uzyskał inwestyturę na proboszcza głogowskiego i kanonika Kolegiaty. Jak zapisali autorzy GSB, „w urzędzie parafialnym znajdował się do 1945 r. wąski, starannie napisany jego ręką foliant, w którym opisał bogaty porządek nabożeństw w głogowskim kościele parafialnym aż do najdrobniejszych szczegółów. Prosił tam również swojego następcę, aby nic nie zmieniał”. Kontynuował dzieło jego poprzedników przy odnowie kościoła. Zostało to nagle przerwane przez pożar kościoła w 1758 r. W licznych, własną ręką napisanych, rejestrach opisał dokładnie wszystkie roboty przy wieloletniej żmudnej odbudowie.  Wykonane jego staraniem dzwony miały po raz pierwszy zabrzmieć na jego pogrzebie.

Zachował się testament proboszcza świadczący o jego zamożności i hojności. Zapisał m.in.:

Jezuickiemu Seminarium w Głogowie 256 Reichstalarów, 20 srebrnych groszy, dla studentów na dożywienie, swojej gospodyni Janinie Teresie Walter 770 Rchstlr. 11 sr. groszy, fundacji chorych 1601 Rchstlr. 4,5 fenigów (do 1945 r. fundację tę nazywano: „ Rösner ~ Scholtze’sche Krankenfundation”), Miłosiernym Braciom we Wrocławiu 151 Rchstlr. 4 sr. gr., Elżbietankom we Wrocławiu 201 Rchstlr. 13 sr. gr., na dom sierot we Wrocławiu „ad Matrem Dolorosam” 100 Rchstlr. 22 sr. gr.

Wehikuł poleca – Jerzy i Andrzej Sadowscy, Głogowski Słownik Biograficzny do 1945 r., Głogów 1995, Bibl. Multimedialna.

1813, 18.01., przybyli do Głogowa generał Armand de Philippon i pułkownik Pierre Michel Nempde-Dupoyet z corps de genie (korpus inżynieryjny), jako directeur de la fortification (inżynier-oficer, kierujący rozbudową twierdzy) Głogowa, który też wkrótce rozpoczął działalność. Trwa chaotyczny odwrót „Wielkiej Armii” z Rosji. Generał Philippon też znalazł się na nieznanym sobie Śląsku przypadkowo. Był do niedawna francuską gwiazdą okupacji Hiszpanii. Wzięty do niewoli, złamał dane Anglikom słowo honoru i uciekł. Trafił na wschód. W Głogowie, jak widać, nie zagrzał długo miejsca. Nie na tyle, by śląski epizod trafił do jego biografii. Doktor Dietrich w swoich wspomnieniach używa wobec niego określenia „gubernator Śląska”. Nie wspomina, że był planowany do stanowiska gubernatora głogowskiej twierdzy.

Drugi z przybyszy, inżynier Nempde zostanie tu do końca obrony. Za pół roku otrzyma awans generalski (3 czerwca 1813) i swoją wiedzą i umiejętnościami będzie podporą fortecy.

A w twierdzy trwa zwykły wojenny bałagan. Poszukiwani są kandydaci na bohaterów. Dekownicy jak najszybciej maszerują dalej na zachód. Niedługo później po klęsce pod Kaliszem wejdą tu też oddziały polskie. A mimo rożnych koncepcji i zmiennych rozkazów komendantem twierdzy do kwietnia 1814 roku pozostanie generał de Laplane.

Fragment północno-zachodnich umocnień twierdzy pół wieku później. Już jest most kolejowy, dom strzelecki, i suszące się na sznurach bieluteńkie pranie. Okolice Bastionu Zamkowego.

1922, 23.01., zmarł nagle głogowski nauczyciel i historyk, organista w kościele farnym, Julius Blaschke (ur. 1866 w Kostomłotach pod Wrocławiem). Wehikuł czasu już kilka razy na swoich łamach przypominał tę postać, tak zasłużoną dla popularyzacji wiedzy o przeszłości Głogowa.

Był autorem cenionej do dziś niemieckiej monografii miasta (Geschichte der Stadt Glogau und des Glogauer Landes, Glogau 1913). Z okazji obchodów setnej rocznicy zdobycia twierdzy przez wojska Napoleona napisał w 1906 r. „Die Belagerung Glogaus im Jahre 1806”.  Przez 32 lata nauczał w głogowskich szkoPlanuje łach (m.in. Szkole Ludowej i gimnazjum katolickim). Został pochowany na nowym (wtedy) cmentarzu przy ul. Legnickiej, gdzie postawiono później okazały pomnik, niestety, niezachowany. Historyk stał się również patronem ulicy (wcześniej była to ulica Polska, która odzyskała też swoją nazwę po wojnie).

Wymieniona wyżej monografia dziejów miasta i okolic jest niedościgłym źródłem wiedzy do dziś. „Zajrzyj do Blaszkego” – to propozycja w odpowiedzi na pytanie o intrygujący zagadującego problem z przeszłości Głogowa. Może czas wydać tłumaczenie? Tak zrobiono w wielu okolicznych miastach. Więcej informacji o tym historyku w tekście P. Łachowskiego –

http://www.glogow.pl/tzg/historie/blaschke/julius_blaschke.htm

      Z okazji 100. rocznicy śmierci, z inicjatywy Dariusza A. Czai, przy współpracy i finansowym zaangażowaniu m.in. TZG, MAH i Gminy Miejskiej, będzie miało miejsce kilka przedsięwzięć. Jak inicjator informuje, już 7 stycznia ukaże się wydana przez Pocztę Polską okolicznościowa karta pocztowa. Planuje się, że kulminacyjnym momentem obchodów będzie odsłonięcie na murze cmentarza przy ul. Legnickiej w pobliżu miejsca grobu Juliusa Blaschkego dwujęzycznej tablicy pamiątkowej.

Karta pocztowa, wydana przez Pocztę Polską (fot. D.A. Czaja, za fb)

1947, styczeń, odradzająca się gospodarka wodna potrzebowała nie tylko oczyszczonych szlaków wodnych, ale również sprzętu do transportu. Jak dokumentuje badacz żeglugi śródlądowej dr Marek Zawadka, w ewidencji taboru Polskiej Żeglugi na Odrze sp. z o.o. jako czynne lub wymagające niewielkiego remontu znajdowało się piętnaście holowników, z których jedenaście było w ruchu („Kopernik”, „Gdynia”, „Mickiewicz”, „Oława”, „Katowice”, „Kołobrzeg”, „Wrocław”, „Gdańsk”, „Piast”, „Mars” i „Kościuszko”).

Wśród czterech jednostek, które nadawały się do remontu obok „Lubusza”, „Chrobrego” i „Nysy”, był również „Głogów”. Więc pływające tradycje Głogowa sięgają dalej niż nazwy handlowego drobnicowca (m/s Głogów) i wojskowego okrętu desantowego (ORP Głogów).

2017, 13.01., zmarł Edward Mirowski (ur. 1953), znany artysta plastyk, mieszkaniec Legnicy i Sławy. Mieszkał również przez dłuższy czas w Głogowie. Był m.in. właścicielem Galerii Sztuki przy Alei Wolności, jak informował Wehikuł jeden z czytelników. Galeria nazywała się „Miro”, a jej właściciel dla przyjaciół i znajomych był po prostu Mirkiem. W Głogowie zamieszkał wraz z rodziną na osiedlu „Kopernik”. Tu poznał rzutkiego, budującego osiedlowy kościół parafialny, księdza Ryszarda Dobrołowicza. Wśród zagranicznych przyjaciół proboszcza, wspierających budowę świątyni, był wiceburmistrz niemieckiego Kronach, Heinz Hausman. I właśnie do Kronach zabrał on latem artystę. Tam Mirowski poznał wielu zainteresowanych jego sztuką ludzi. Zaangażował się w prace przy renowacji i konserwacji ołtarzy w miejscowym kościele. Tam też poznał swojego przyszłego mecenasa, przedsiębiorcę branży mięsnej (rzeźnika) Rudolfa Höringa, który przez 30 lat zgromadził interesującą kolekcję obrazów polskiego twórcy. Ale o tym później.

W Głogowie malarz był aktywnym uczestnikiem rosnącego w siłę środowiska plastycznego. Miał tu również wystawy indywidualne – w 1985, 1986, 1989 r. w Galerii „Nad Studnią” (Zamku Książąt Głogowskich); w 1994 roku w galerii „Miro” i pięć lat później w Muzeum Archeologiczno-Historycznym (oczywiście w Zamku).

Twierdził, że „jego obrazy malują się same”.

Najnowsza wystawa – „Mirowski znany i nieznany” prezentuje właśnie kolekcję jego obrazów zebranych w Kronach przez Rudolfa Höringa i obrazy z domowych zbiorów osób prywatnych z Legnicy. Ekspozycja będzie dostępna do końca lutego 2022 r. w legnickiej Akademii Rycerskiej, przy ul. Chojnowskiej 2. Przy okazji pobytu w mieście nad Kaczawą (np. z powodu wizyty w ZUS?), warto na chwilę tam zajrzeć.

Wykorzystano katalogi wystaw.

Edward Mirowski, (fot. P. Krzyżanowski Głogów Twoje Miasto)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.