Wehikuł czasu – wrzesień 2020 (rok 12/139)

Wehikuł czasu – wrzesień 2020 (rok 12/139)

          Za nami pół roku epidemii. Czas trudny dla wszystkich. Ważne, że próbujemy żyć aktywnie. Otwieraję się kina, teatr, biblioteki, stadion i od 1 września placówki oświatowe. Jeszcze nie w pełnym zakresie, jeszcze z epidemiologicznymi zaleceniami możemy wejść do Muzeum, wieży ratuszowej i Sukiennic czy do Bloku Koszarowego, będącego elementem dawnej głogowskiej twierdzy (dziś tam mieści się Centrum Informacji Turystycznej). Czynne też są i prezentują oferty placówki Centrum Kultury. Trwały też realizacje miejskich inwestycji. Oddano m.in. zrewitalizowane fontanny w Parku Słowiańskim i Bulwar Nadodrzański. Na tym ostatnim w pierwszą z sierpniowych niedziel odbyła się sesja zdjęciowa dwóch głogowskich fotografików. I stawiło się tam wiele zainteresowanych osób, którym Michał Turczynowicz oraz Przemysław Gołębiowski zrobili ponad 3000 zdjęć.

Na Bulwarze Nadodrzańskim. (fot. Michał Turczynowicz/ Przemysław Gołębiowski, więcej zdjęć można znaleźć na portalach głogowskich mediów – glogow.naszemiasto.pl oraz my:głogów.pl

Prawie cztery wieki mijają od ustanowienia twierdzy, która do roku 1902 skutecznie hamowała rozwój miasta. Zniszczono kwitnący ośrodek miejski, wysiedlając część mieszkańców, burząc przedmieścia, wycinając drzewa i niszcząc cmentarze. Przez trzy wieki trwały budowlane prace fortyfikacyjne. Możliwości rozwoju Głogowa pokazała zgoda wojskowego Berlina na przeniesienie wschodnich umocnień w końcu XIX wieku i budowa ówczesnego Nowego Miasta. Ale na zgodę na całkowite zniesienie umocnień trzeba było czekać do początku XX wieku.

Szwedzki plan twierdzy z 1642 r.

Początek roku szkolnego – i szkolne jubileusze:

Sześćdziesiąt lat temu, Szkoła Podstawowa nr 3 przy ul. Daszyńskiego, która uroczyście w lipcu oddana została do użytku, rozpoczęła działalność edukacyjną.Pięćdziesiąt lat temu, 2 września 1970 r., zainaugurowano naukę w wzniesionym niedawno budynku Szkoły Podstawowej nr 2 przy alei Wolności 74.

Szkoła Podstawowa nr 2 (fot. Archiwum SP 2, za: Głogów Moje Miasto).

Czterdzieści lat temu rozpoczęła swoją działalność Szkoła Podstawowa nr 10 na osiedlu Kopernik, a trzydzieści pięć lat temu jej patronem został właśnie Mikołaj Kopernik.We wrześniu nastąpi kulminacja obchodów jubileuszu 900-lecia Kapituły Kolegiackiej. Odbędzie się uroczysta msza, koncert, ukaże się album książkowy i w wielkim nakładzie Poczta Polska wyda znaczek pocztowy. Kolegiata wpisana została do rejestru zabytków urzędową decyzją już w 1949 r. Przez blisko cztery dekady zrobiono niewiele. Dopiero w końcu lat osiemdziesiątych ks. Ryszard Dobrołowicz, budowniczy głogowskich kościołów, zapoczątkował wielki ruch odbudowy.

Zaproszony do roli konsultanta i konserwatora, wybitny architekt prof. Olgierd Czerner w 1987 roku zobaczył takie wnętrze kolegiaty. (Fot. prof. O. Czerner).

We wtorek, 6 października, w Teatrze Miejskim nastąpi ogłoszenie wyników plebiscytu i wręczenie VIII Głogowskiej Nagrody Historycznej „Złoty Bilet Czytelników Wehikułu Czasu”.Zostaną również wręczone wyróżnienia i Złote Bilety Przyjaciołom Wehikułu.

Propozycja specjalna Wehikułu czasu dla miłośników roweru i lektury:

Dobry na wrzesień i jesień: Śląsk OpolskiAntoniego Boka

Ostatnio w Półprzewodniku „Polityki” Agnieszka Krzemińska przedstawiła Śląsk Opolski („Na kole wokoło Opola”) jako „kieszonkową krainę” słabo penetrowaną przez turystów, ale odpowiednią dla „pewnego gatunku turysty – stroniącego od tłumów tropiciela historycznych ciekawostek”. Najlepiej – rowerem. Popieram – „Rower mniej szkodzi”. Autorka opisała to i owo, względnie napomknęła. Jako urodzony opolski Ślązak chętnie zaproponuję swoją trasę z uzupełnieniami.

Zanim zachęcę do odwiedzin „kieszonkowej krainy”, nieco ją przybliżę od strony historycznej i geograficznej. Opolszczyzna w obecnych granicach to byt dziejowo niejednorodny. W potocznym rozumieniu funkcjonuje jako zachodnia część Górnego Śląska, której centrum stanowiło w średniowieczu księstwo opolskie. Jednak około 1/3 dzisiejszego województwa to tereny historycznie dolnośląskie: powiaty brzeski i namysłowski oraz nyski (główna część dawnego biskupiego księstwa nyskiego) – a także kluczborski (to, w przybliżeniu, teren, który w 1293 r. książę Henryk III głogowski wymusił na Henryku III wrocławskim, a z czasem utracili go synowie; później w księstwie legnicko- brzeskim, a znów w okresie pruskim inkorporowany w 1820 r. do Górnego Śląska – uff!). To również skrawek ziemi wieluńskiej w powiecie oleskim oraz, na pograniczu z Czechami – Moraw. Takie rzeczy pomieszanie powstało głównie wraz z utworzeniem województwa opolskiego po II wojnie św. Przed ponownym wprowadzeniem województw (1.01.1999) Opolanie – nazwijmy ich tak – walczyli z uporem o własne województwo – co im się udało. Obecne jest nieco mniejsze niż poprzednie (odpadł powiat raciborski).

Pomnik Pamięci Boju o Województwo.  (www.polskaniezwykla.pl)

Jeśli chcemy nawiedzić teren, warto wiedzieć, kim są przywołani Opolanie. Sprawa jest prosta w powiatach historycznie dolnośląskich – to z pochodzenia ludność napływowa na Ziemie Zachodnie i Północne. W powiatach śląskich jest ona wymieszana z autochtonami. Procent tych drugich nie da się jasno określić, ponieważ jako ludność pogranicza była i pozostaje narodowościowo labilna. „Za mej to jeszcze pamięci”, pytany o tożsamość Ślązak, tak się właśnie określał (nie Niemiec, nie Polak) za co, bywało, dostawał w mordę. Po 1989 r. ujawniła się i zorganizowała mniejszość niemiecka, do której aspirowała także część tych, którzy dotąd określali się jako wyłącznie Ślązacy. Obecnie w części gmin przybyszy witają dwujęzyczne nazwy miejscowości, ale języka niemieckiego na ulicy się raczej nie słyszy. Dobitnym przykładem wspomnianej labilności są nieliczni Morawianie. Wyróżniają się mową (dialekt lacki) i zwyczajami, uważają się jednak za Polaków, Niemców lub Ślązaków.

Geograficznie Opolskie jest jakby skromniejszą wersją Dolnego Śląska, rzec można: przystawką przed daniem głównym. Osią regionu jest Odra, północ jest nizinna i lesista, wschód i południe wyżynne oraz  – we fragmencie – górskie (G. Opawskie – Biskupia Kopa, 890 m n.p.m.). Ten podział dotyczy również urodzajności gleb, które miały, rzecz jasna, wielkie  znaczenie dla rozwoju sieci osadniczej; w części lewobrzeżnej jest sporo miasteczek, które opierały swój byt głównie o zaplecze rolnicze.

*

Dla chcących odwiedzić Opolskie (bez części dolnośląskiej) „na raz”, w kombinacji kolej + „koło”, dwa dni – przedkładam autorską propozycję. Na początek:

1. Dojazd pociągiem do Opola (możliwie rano).

2. Opole, spacer po mieście (około 2,5 godz.). Na zabytkowym dworcu kolejowym sprawdźmy najpierw połączenia do Ozimka (kier. Lubliniec) i do tego dostosujmy czas spaceru w centrum Opola, mając w dalszej perspektywie około 4-5 godz. jazdę rowerem.

Pomnik Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego (wikipedia.org/Wiki)

Od dworca wyruszamy reprezentacyjną ul. Krakowską do pl. Wolności. Znajdujący się tam Pomnik Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego, zwany jest „opolską Nike” lub prościej: „baba na byku”. Kombinacja motywów i sama bryła są dość osobliwe, ale ja pozostaję z szacunkiem dla twórcy, Jana Borowczaka (nb. mojego nauczyciela rzeźby w opolskim Liceum Sztuk Plastycznych) i tych, którzy projekt zaakceptowali. Kontrpropozycją mogła być kolejna grupa z giwerami. W pobliżu również pomnik pamięci… „boju o województwo opolskie” (2000). 

Po chwili dochodzimy do Rynku. Stąd możemy od razu zrobić w prawo wypad do Muzeum Śląska Opolskiego i kościoła MB Bolesnej i św. Wojciecha („Na Górce”). Obok kompleks Uniwersytetu Opolskiego. W jego otoczeniu liczne rzeźby: barokowe muzy „Cztery pory roku” (obok kościoła, dzieło Heinricha Hartmanna z 1753 r.) oraz (z drugiej strony, na Wzgórzu Akademickim) współczesne – Agnieszki Osieckiej, Czesława Niemena, Jerzego Grotowskiego, Jerzego Wasowskiego i Jeremiego Przybory oraz Marka Grechuty (twórcy: Marian Molenda i Wita Piechurski). A także studnia św. Wojciecha, z którym wiąże się legenda o tym miejscu. Wracając ul. św. Wojciecha na Rynek: po przeciwległej stronie widoczny jest kościół Świętej Trójcy, pofranciszkański, z mauzoleum Piastów opolskich. Opole miało to szczęście, że zniszczone kamienice przyrynkowe odbudowano już w początkach lat 50. (jak we Wrocławiu i np. Bolesławcu). W następnej dekadzie już się tak nie cackano: kamienice wyburzano, a pierzeje zabudowywano blokami (np. Oleśnica, Lubin). Masywny i przysadzisty ratusz ma być naśladownictwem florenckiego Palazzo Vecchio. To tak, jakby Magda Gessler miała robić za polską Twiggy.

Fragment Starego Miasta w Opolu (kościół Świętej Trójcy, ratusz) za: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/e4/Oppeln

Dalej na wprost, ul. Książąt Opolskich dojdziemy do katedry św. Krzyża – wcześniejszej kolegiaty. (na początku XIII w. powołano kapitułę kolegiacką, około 1227 r. utworzono archidiakonat – mamy tu istotne podobieństwa z Głogowem). Pomijam dostępne opisy architektury i wystroju. Nie należy przeoczyć obrazu Matki Boskiej Opolskiej i nagrobka księcia Jana Dobrego. Od katedry ul. Katedralną do mostu na kanale Młynówka, za którym w ul. Piastowską. Idąc nią mamy widok na Opolską Wenecję, a po prawej masyw modernistycznego gmachu d. Rejencji Górnośląskiej, wybudowanego w l. 1931-33 – na miejscu zburzonego zamku piastowskiego. Pozostała – i wystaje zza gmachu – wieża zamku, podobny do głogowskiego donżon – wizytówka opolska, a wraz z amfiteatrem (obok) festiwalowa (KFPP). Za chwilę mamy po lewej malowniczy Mostek Groszowy na Młynówce. Stąd ul. Mozarta możemy dojść do pl. Wolności i ul. Krakowską do dworca kolejowego – albo kontynuować trasę ul. Piastowską, skręcić z niej w Korfantego i tą ulicą dojść w pobliże dworca. 

To było Opole. 

3. Razem z naszym kołem ładujemy się do bany i jedziemy do Ozimka – raptem 20 minut. Dlaczego Ozimek? Bo tam zaczniemy właściwą eskapadę rowerową. No i znajduje się najstarszy w Europie kontynentalnej żelazny most wiszący. O tym niebawem w następnym odcinku, już ilustrowanym.

Od Redakcji – następne odcinki zamieścimy na profilu fb – Niecodziennik Wehikułu czasu. Zachęcamy do odbycia wycieczki jeszcze we wrześniu.

Z lektur Wehikułu    

Lektura czasu pandemii nie znaczy, że ma być na tematy epidemiologiczne. Ponieważ biblioteki naukowe są pozamykane lub dostępne tylko nielicznym, w Internecie nie wszystko jest… Więc, jak wykonać polecenie belwederskiego profesora, recenzenta pewnego artykułu, który zauważył – „warto może wspomnieć, że …. jest na ten temat spora literatura, również po polsku”. Ponieważ wśród tej „sporej literatury”, jeden tytuł wzbudził nasze duże zainteresowanie i nadzieję, rozpoczęły się poszukiwania. W mieście dwóch bibliotek uniwersyteckich z egzemplarzem obowiązkowym, jedyny tom został właśnie wypożyczony. Pozostał więc tylko ulubiony portal kupię – sprzedam. Łatwo nie było, ale jeden egzemplarz się znalazł. I tym sposobem drogą kupna Wehikuł czasu wszedł w posiadanie książki:

Łukasz Kamiński, Andrzej Małkiewicz, Krzysztof Ruchniewicz, Opór społeczny w Europie Środkowej w latach 1948-1953 na przykładzie Polski, NRD i Czechosłowacji. Wstępny raport z badań, Wrocław 2004;   Opis wydawniczy prezentowany przez dostawców tomu zawiera taki tekst: „Autorzy książki przedstawili formy oporu społecznego w Polsce na tle NRD i

Czechosłowacji, m.in.: strajki robotnicze, demonstracje, ekonomiczny opór wsi, archaiczne formy oporu (zbiegostwo, absencję, sekciarstwo religijne, „cuda”). Opublikowane wyniki badań potraktowano jako rekonesans, który pozwolił ustalić wiele faktów, znaleźć związki między wydarzeniami, sformułować przypuszczenia dotyczące wielu ciekawych prawidłowości”.

        Lektura interesująca o tyle, że wrocławscy naukowcy zwracają uwagę również na wydarzenia, o których wiedzieliśmy do tej pory mało albo wręcz nic. Bo np. rok 1953 jeżeli już, to kojarzy się w tytułowym zakresie z powstaniem w NRD, ale nie z wydarzeniami w Czechosłowacji. Miesiąc wcześniej przeprowadzona tam wymiana pieniędzy, spowodowała niespotykany bunt społeczny. Władze naszego południowego sąsiada podeszły do operacji arogancko. Wydaje się, że nie wyciągnęły żadnych wniosków z podobnego przedsięwzięcia przeprowadzonego w Polsce w roku 1950. Prezydent Antonín Zápotocký jeszcze w przeddzień zapowiadał, że żadnej wymiany nie będzie. 1 VI 1953 r. zastrajkowało 129 zakładów w wielu miejscowościach. Największy protest miał miejsce w Pilźnie. Demonstracja przeciwko niesprawiedliwej, jak oceniano wymianie, rozpoczęła się w Zakładach imienia Lenina, (przedwojennej fabryce Skody). Po przemarszu do centrum wybuchły rozruchy, które trwały cały dzień. Wzięło w nich udział ok. 20 000 ludzi. Do opanowania demonstracji ściągnięto oddziały milicji i wojska z całego kraju. Książka jest naukową pracą, stanowiącą fragment projektu badawczego Uniwersytetu Wrocławskiego. Naukowy jezyk i aparat badawczy jednak nie powinien odstraszać od lektury. Z racji niskiego nakładu pozycja obecna głównie w bibliotekach, choć jak zaczęliśmy wyżej – jak widać nie zawsze.

1488, 14.09., wypuszczony został z lochu w zamkowej wieży Mikołaj Künzel, jeden z siedmiu osadzonych tam razem z burmistrzem rajców miejskich. W podziemiach wieży, której mury o grubości ponad 2,7 m uniemożliwiały ucieczkę, swoich więźniów zamknął pod kluczem wiosną tego roku książę Jan II, zwany więc nie bez podstaw, Okrutnym. Więźniów odżywiano rzadko, w ostatnim momencie ich życia, wręcz zapomniano o nich – trwało oblężenie. W sierpniu zmarł pierwszy, najsłabszy, rajca Antoni Knappe. Wypuszczony teraz Mikołaj, 17 października 1488 r., zmarł wolny, ale w konsekwencji osłabienia spowodowanego uwięzieniem. W tym czasie w strasznych męczarniach zmarli w lochu pozostali więźniowie. Najpierw jednocześnie, wyjąc z głodu i bólu Jan Koppil, Maciej Kellner, Jan Prüfer i Kasper Schauf. Trzy dni później Bernard Dreissigmark. Choć jest kilka źródeł, to prawie każde z nich nazwiska podaje w różnej kolejności, jak i informacje o pogrzebach w klasztorze dominikanów. Wieża Głodowa zyskała właśnie teraz swoją ponurą nazwę.

Wieża Głodowa Zamku Książąt Głogowskich w roku 2012.

1581, 5.09., trwający kolejny rok w Głogowie konflikt religijny między katolikami a protestantami ma swój kolejny epizod. Właśnie opuściła miasto komisja cesarska powołana, by rozstrzygnąć spór między katolikami a protestantami o użytkowanie fary. Składała się z biskupa wrocławskiego Marcina Gerstmanna, księcia Jerzego z Brzegu, barona Zygfryda von Promnitz i namiestnika Karola von Biberstein. Dostojnikom i arystokratom towarzyszyły tłumne świty. Niestety, nie udało się wydać salomonowego wyroku, który satysfakcjonowałby obie strony. Jak podkreśla J. Blaschke, większość w komisji mieli ewangelicy. Z kolei biskup Gertsmann w swojej diecezji starał się o dobre stosunki z protestantami. Taki skład komisji miejscowym katolikom nie dawał nadziei na oczekiwane rozwiązanie konfliktu. Katolicy właśnie tego dnia wysłali skargę do cesarza. We wniosku prosili o wyrażenie zgody na korzystanie z kościoła na takich samych warunkach jak ewangelicy. Opatrzono pismo 776 podpisami. Ewangelicy jednak jeszcze latami zawiadywali większą częścią potężnego kościoła św. Mikołaja. Katolicy wykorzystywali tylko zakrystię, kaplicę św. Krzyża i mansjonarię. Nabożeństwa odbywali w kościele dominikanów. Natomiast kanonicy z kapituły kolegiackiej zamknęli i zabezpieczyli bibliotekę, która mieściła się w pomieszczeniu obok zakrystii. Nadchodzi czas kolejnej komisji z Pragi.

Widok fary niespełna trzy i pół wieku później, też po wojnie. Ruiny, a po po prawej nowiuteńki mur, który przez kolejne dziesięciolecia chroni powięzienny teren – najpierw sędziowski kort a dziś parking.

1610, 21.09., oddział pięciuset najemników zajmuje podgłogowskie wsie. Zbrojni zostali wynajęci przez okoliczną szlachtę, posiadaczy ziemskich, którzy nie mogli się porozumieć z chłopstwem Jaczowa, Kwielic i Ruszowic. Żądania i stawiane przez mieszkańców wsi warunki mogły być konsekwencją buntu gaworzyckiego, który miał miejsce kilka lat wcześniej. Wydarzenia w Gaworzycach, choć krwawo stłumione, zapadły w pamięci.

Oddziały weszły więc między zabudowania, czyniąc wiele szkód. Nałożone obciążenia niewątpliwie pomogły szlachcie w wymuszeniu posłuszeństwa.

Kościół św. Michała Archanioła w Kwielicach (fot. http://dolny-slask.org.pl).

1628, 15.09., wysłany został raport starosty do cesarza w sprawie zamieszek w mieście – poprosił o zastosowanie ostrych środków, aby zapewnić powagę cesarskiej wysokości, wyratować katolików z niebezpieczeństwa i ukarać buntowników należycie. Rozpoczyna się kontrreformacja. W sierpniu 1628 roku namiestnik cesarski,  hrabia Jerzy Oppersdorf, wezwał do zamku głowę Kościoła ewangelickiego i oznajmił mu, że na polecenie cesarza należy oddać katolikom farę i zwolnić kaznodziejów. Rozgoryczony tą decyzją tłum wiernych otoczył kościół i uniemożliwił wejście. To właśnie te zamieszki spowodowały powyższy raport. W farze odprawiano protestanckie nabożeństwa. Przebywający tam ludzie byli przygotowani na zbrojną obronę. Już kilkadziesiąt lat trwają religijne spory i najgorsze jeszcze przed głogowianami.

Tyle zostało ze Starego Miasta w roku 1967. Grodzka była wtedy ulicą Pionierską i w niczym nie przypominała obecnej. Kolorowe zdjęcie zrobił ukradkiem turysta z Niemiec i udało się mu je wywieźć z Polski. (ze zbiorów TZG).

1938, 6.09., oficer wywiadowczy Inspektoratu Granicznego Straży Granicznej w Lesznie informował kierownika Posterunku Oficerskiego Ekspozytury Oddziału II Sztabu Generalnego w Katowicach o odbywających się ćwiczeniach oddziałów Wehrmachtu na przedpolu granicy polsko-niemieckiej.

Według informatorów „Stopy”, „Korka” i „Klimpel”, zajęcia rozpoczęły się 1 września ok. godz. 14.00 „w kierunku od granicy do rzeki Barycz i zostały zakończone w dniu 3 IX br., w godzinach rannych, nad rzeką Barycz”. Ćwiczyły pododdziały z 18 Dywizji Piechoty. W przeddzień rozpoczęcia do Czerniny Górnej przybył wschowski III batalion 54 pułku piechoty z Głogowa. Z tego garnizonu przybyły również baterie 18 pułku artylerii, 18 batalion pionierów i oddział miotaczy min. Zoabserwowano też 51 pułk piechoty z Legnicy i oddział zmotoryzowany ze Szprotawy. Wraz z żołnierzami jednostek liniowych ćwiczyli powołani do służby rezerwiści Grenzwachtu. W magazynach wojskowych na terenie powiatu górowskiego pobrali uzbrojenie. W ramach cwiczeń, na Baryczy wysadzono most. Saperzy z głogowskiego batalionu pionierów mieli go dość szybko postawić na nowo. Jak donosili obserwatorzy, batalion dysponował samochodami pancernymi.

W tym też czasie panował wzmożony ruch kolejowy. Tą drogą przewożono oddziały wojskowe. Pociągi pojawiły się też w końcu cwiczeń, kiedy przyszedł czas na praktyczne wykorzystanie wojska. Oddziały 18 Dywizji piechoty zostały przewiezione ponad 150 kilometrów na południe. Między Kamienną Górą a Nową Rudą zajmowały pozycje wyjściowe do ataku na Czechosłowację. Politycy podpisali układ monachijski, ale o tym w październiku.

(Wykorzystano dokumenty opublikowane w zbiorze: „Wywiad Straży Granicznej 1928-1939. Wybór dokumentów, wybór, wstęp i opracowanie Piotr Kołakowski, Ryszard Techman, Słupsk 2013).

1945, 14.09.,  na czystej stronie niemieckiego, wojskowego formularza, wkręconego w wałki poniemieckiej maszyny do pisania, kapitan Walerian Drak pisze do przełożonych meldunek o wykonanych czynnościach i prośbę o wyrażenie zgody na urządzenie siedziby Rejonowej Komendy Uzupełnień Głogów w Nowej Soli. Uzasadnia rzeczowo i konkretnie wojskowym językiem.

20 lat później wspominał we wpisie do Kroniki RKU wygląd miasta, które zobaczył – „Z daleka już widziało się kikuty wież i kominów fabrycznych… Obraz zgrozy i zniszczenia przekroczył jednak wszelkie wyobrażenia po wjeździe do centrum miasta…”.Ten widok spowodował, że zabrał swoją ekipę do Nowej Soli. To miasto nie było jeszcze siedzibą starostwa, a tylko częścią powiatu kożuchowskiego. Niezniszczone w trakcie przejścia frontu oferowało znośne warunki. Tak więc pierwsza głogowska, polska placówka wojskowa nosi od 14 września nazwę oficjalną: Rejonowa Komenda Uzupełnień Głogów z siedzibą w Nowej Soli. Przez 10 dni trwały prace porządkowe i organizacyjnie, a 27 września rozpoczęto normalną działalność. Głogowska komenda obejmowała swoim zasięgiem miasto i powiat Głogów, powiaty Kożuchów i Góra. Siedzibą instytucji w Nowej Soli, przy ówczesnej ul. Berlińskiej 34, później Stalina 34, a obecnie Piłsudskiego 24, był dwupiętrowy budynek przedwojennego Sądu (Amtsgericht), w którym i dziś mieści się Sąd Rejonowy. Obok biur znalazły się tam również mieszkania dla wszystkich pracowników Komendy.

Fragment meldunku kpt. Waleriana Draka o założeniu Rejonowej Komendy Uzupełnień w Głogowie. (z Centralnego Archiwum Wojskowego).

1952, we wrześniu, Przedsiębiorstwo Państwowe Pracownie Konserwacji Zabytków przeprowadziło… pełny pomiar inwentaryzacyjny obiektu – zapisał doc. dr Tadeusz Kozaczewski z Politechniki Wrocławskiej – połączony z architektonicznymi badaniami powierzchniowymi. Ustalone zostało wówczas położenie reliktów ceglanej budowli wczesnośredniowiecznej. Dwa lata później, realizując wnioski z tych badań, naukowiec rozpoczął badania na terenie ruin głogowskiej świątyni na Ostrowie Tumskim.

             Kolegiata została wpisana do rejestru zabytków decyzją Nr 293/L z dnia 25 listopada 1949 r. Jeszcze wcześniej został odkryty przez dr. Gwidona Chmarzyńskiego z Uniwersytetu Adama Mickiewicza (wtedy jeszcze U. Poznańskiego) średniowieczny posąg wielkopolskiej księżniczki Salome. W 1948 roku, w wydanej przez Instytut Zachodni pracy (Dolny Śląsk, Kirył Sosnowski, t. I, część 1, s. 360) zapisano – katastrofa ostatnia odsłoniła w chórze romańskim ciasną wnękę, zasłonięta od końca XVII w. barokowymi stallami i obrazami, a w niej piękny, nadnaturalnej wielkości posąg z piaskowca, przedstawiający świecką damę… To dzieło sztuki, jak wiemy udało się ocalić i obecnie prezentowane jest na stałej wystawie w poznańskim Muzeum Narodowym.

Posąg Salome jeszcze we wnęce kolegiaty. (fot. Bronisław Kupiec, w: Dolny Śląsk, Kirył Sosnowski, t. I, część 1, s. 358).

1966, 8.09., na niedawno nazwanym Placu 1000-lecia Państwa Polskiego odbyła się wielka zbiórka głogowskich harcerzy. Uroczyście nadano miejscowemu hufcowi Związku Harcerstwa Polskiego imię „Dzieci głogowskich”.

Czy wśród Czytelników Wehikułu są harcerze z tamtego okresu? Wehikuł zapodział swoją naszywkę na rękaw munduru. Proszę więc PT. Czytelników o podzielenie się swoimi zasobami pamięci i pamiątkami. Taką pamiatką jest, jak widać, ozdoba munduru harcerskiego, która sfatygowana trafiła do zbiorów Klaudyusza Sosińskiego i na prośbę Wehikułu została „odkopana” i z przyjemnością ją prezentujemy.

1995, 30.09., w pół wieku po utworzeniu pierwszej głogowskiej organizacji regionalistycznej – Koła Kulturalno-Oświatowego (w grudniu 1945 r.), Sejmik Towarzystwa Miłośników Głogowa zmienia nazwę na Towarzystwo Ziemi Głogowskiej. Był to w pewnym sensie powrót do istniejącej w latach pięćdziesiątych XX wieku organizacji. W istocie sfera zainteresowań członków TMG objęła również teren byłego powiatu głogowskiego (w granicach do 1950 r.). Nawiązano również do historycznej nazwy księstwa głogowskiego. Zaproponowano tym samym współpracę okolicznym regionalistom. Dużą rolę w aktywizacji towarzystwa odegrał wtedy jego Prezes – Jerzy Sadowski. Dzięki swojej aktywności i charyzmie nie tylko integrował, ale i przekonał, szczególnie młodzież.1999, 14.09., na wieży kolegiackiej umieszczono odrestaurowany i zakonserwowany krzyż. Zdjęto go ponad półtora roku wcześniej. W specjalnej kapsule czasu umieszczono dokumenty świadczące o restauracji, sprawozdanie z odbudowy wieży i kolegiaty oraz świadectwa obecnych czasów. M.in. Bank Zachodni podarował okolicznościowe monety.

Krzyż na zrujnowanej wieży widoczny od ul. Dzieci Głogowskich.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.