Wehikuł czasu – wrzesień 2017 (rok 9/103)

 I skończyły się wakacje. Wrzesień rozpoczął się tradycyjnie inauguracją roku szkolnego ale już w objeciach reformy systemu oświaty i obchodami kolejnej rocznicy wybuchu II wojny światowej. Dla lokalnych regionalistów sobota, 2 września była okazją do spotkania  Odbył się VIII Piknik Forteczny, członków i sympatyków Towarzystwa Ziemi Głogowskiej na terenie fortu „Luneta” nad Jeziorem Zamkowym. Chętni poznawali tajemnice Fortu. Była okazja do wymiany doświadczeń, podziękowań, rozmów dotyczących działalności regionalistycznej oraz o historii Ziemi Głogowskiej. Jak i w całym kraju tak i tu czytano „Wesele”.

Miło poinformować, że Laureat V Głogowskiej Nagrody Historycznej Wehikułu czasu, przewodnik TZG dla dzieci „Poli i Stasia wędrówki po Głogowie” zwyciężył w wakacyjnym  konkursie Gazety Wrocławskiej: Wielkie Odkrywanie Dolnego Śląska 2017 (w kategorii wydawnictwo)

Na początku sierpnia Wehikuł przebywał w Głogowie.  W trakcie pobytu obok spotkań z tymi, którzy byli w mieście przed, lub po swoim urlopie, poczynil kilka  obserwacji i zebrał tez kilka doświadczeń. Będzie czas do nich wrocić przy okazji.

         4 sierpnia miało miejsce wydarzenie szczególne. W Szpitalu Powiatowym odsłonięta została tablica poświęcona dr. Wiesławowi Juszkiewiczowi, który70 lat temu jako pierwszy polski lekarz rozpoczął tu pracę. Doktor poświęcił swojemu miastu kolejne lata życia. Do 1999 roku pracował zawodowo. Spoczywa na cmentarzu przy ul. Legnickiej.

W trakcie uroczystości głos zabrał syn Doktora, również jak i on Honorowy Obywatel Głogowa, Władysław Juszkiewicz, na co dzień mieszkający w Los Angeles. Z lewej dr Edward Schmidt, Prezes Zarządu Szpitala i chór „Gaudium” pod dyrekcją Barbary Walendziak, który uświetnił uroczystość. (fot Dariusz A. Czaja)

Odkrycia głogowskie. Przy ul Mickiewicza na terenie rejonu GDDKiA znajduje się nietypowe lapidarium. Można nazwać – ogródek kamiennych i petonowych artefaktów drogowych.  Można zobaczyc granitowe krawężniki sprzed lat, w tym niespotykane już kamienne łuki, stuletnie słupki kilometrowe, znaki drogowe. Obserwować ewolucję tzw. galanterii drogowej, wraz z postępem w budowie dróg. A wszystko wraz z barwną opowieścią kierownika inż. Dariusza Zajączkowskiego, który zapewnia, że po kontakcie telefonicznym zaspokoi  ciekawość każdego zainteresowanego.

Lapidarium kamieniarki drogowej

Zapraszam do lektury Wehikułu na stronie TZG i do Niecodziennika „Wehikułu czasu” – https://www.facebook.com/glogowskiwehikulczasu

Wszelkie pytania i uwagi prosimy kierować na adres wehikulczasuglogow@interia.pl

 

Z lektur Wehikułu

           Marian Długołęcki, Ostatni raport: wspomnienia b. oficera polskiego wywiadu we Wrocławiu : przebieg ważniejszych wydarzeń od 1 lipca do 1 września 1939 r. Londyn 1988; wyd. polskie – Wrocław 1995, do druku przygotował i wstępem opatrzył Romuald Gelles.

Latem 1939 roku, po kilkutygodniowym przeszkoleniu, do konsulatu RP we Wrocławiu został skierowany porucznik 27 pułku piechoty z Częstochowy Marian Długołęcki. Był oddelegowany pod płaszczem radcy prasowego jako oficer II Oddziału Sztabu Głównego do pomocy rezydentowi wywiadu Brunonowi Grajkowi. Przybył do stolicy Prowincji Śląskiej 10 lipca i od razu został przez przełożonego obarczony zadaniami wywiadowczymi. Obserwował codziennie jak pisał: „Prace związane z uzbrojeniem podstaw wyjściowych, to znaczy z wyposażeniem ich w potrzebne środki łączności i materiały zaopatrzenia, były w dalszym ciągu prowadzone bardzo intensywnie, zwłaszcza na kierunkach Oleśnica – Olesno – Kluczbork. Widać było wyraźnie, że  niedługo nastąpi jej ostatni akt -wprowadzenie wojsk”.

 

Polski naukowiec opracowujący te wspomnienia oceniał je pozytywnie – „Jest to niezwykle ciekawa relacja-dokument, skreślona piórem wnikliwego obserwatora ostatniej fazy przygotowań Niemiec hitlerowskich do napaści na Polskę, na obszarze Wrocławia i Dolnego Śląska. Mimo dystansu ponad 45 lat, jaki dzielił Autora od opisywanych wydarzeń, „Ostatni raport…” zawiera bardzo wiele nowych szczegółów i ogólniejszych spostrzeżeń, bądź potwierdza znane z innych przekazów informacje o pracy polskiego wywiadu w Trzeciej Rzeszy”.

           Marian Długołęcki pozostał we Wrocławiu do końca, do wybuchu wojny we wrześniu 1939 roku. Ewakuowany przez Szwecję do Londynu, jeszcze na gorąco w Sztokholmie zrobił pierwsze notatki. Namówiony przez historyka z uniwersytetu wrocławskiego, późniejszego profesora i rektora, Romualda Gellesa, opisał prace w placówce wywiadu we Wrocławiu w dniach poprzedzających wybuch II wojny światowej.

bezNazwy1

Okładka wydania londyńskiego

1478, 8.09. Kazimierz II cieszyński, bratanek męża księżnej Małgorzaty Cyllejskiej, (wdowy po ks. Władysławie) od trzech dni przebywa z silnym oddziałem w Głogowie. Bierze w obronę głogowską księżnę – dziś, we wtorek kazał stawić się szlachcie i mieszczaństwu. Zażądał od nich hołdu, o który walczyl przez kilka najbliższych dni. Uciekał się do gróźb i uwięzienia rajców. Ci, byli przeciwni bowiem nie uznawali księcia za prawowitego nastepcę stryja.Na skutek negocjacji głogowianie uznali Kaźka jako opiekuna ale nie dziedzica połowy miasta i księstwa, zanotowal w swim Annales, Borgeni (wzmianka 243).

 1581, 5.09., po wyjeździe z miasta komisji powołanej do rozstrzygnięcia sporu między katolikami a protestantami, emocje nie opadły. Podsycała je opnia komisarzy, którą katolicy uznali za niesprawiedliwą. Szczególnie razilo ich proponowanie wyznaczenia placu na budowę świątyni protestanckiej i szkoły. W związku z tym dziś skierowano bezpośrednią skargę na prace komisji do cesarza. Konflikt religijny wchodzil w nową fazę.

1605, 11.09., zakuto w specjalnej obręczy służącą z Goli, „która przyrzekła małżeństwo innemu a z innym się jednak „puściła”. Obręcz żelazna, o której mowa była przybita do bramy cmentarza kościelnego. Umieszczono ją na skutek decyzji rady miejskiej, którą zainspirował ewangelicki proboszcz Quartus. Zakuwano w nią „ujętych na rozpustnym życiu”. Ukarani po wypuszczeniu mieli odbywać pokutę klęcząc przed wielkim ołtarzem.

Takie „urządzenie” wymiaru sprawiedliwości nazywane było kuną. W zielonogórskim Muzeum Tortur piszą o niej m.in. tak:  „Kuna była urządzeniem pomocniczym przy innych karach lub karą samodzielną za drobne przestępstwa. Karę stosowano jednorazowo, a w mniejszych miastach czy na wsi kilkakrotnie, podczas większego zgromadzenia ludności, np. nabożeństwa. W zależności od miejscowego zwyczaju, kunę umieszczano na różnej wysokości, w związku z tym ofiara stała, klęczała, siedziała, a nawet leżała.”

4 - 1605 - Kuna od GFH

Kuna w Kamieniu Pomorskim podesłana Wehikułowi przez administratora GFH w 2015 r.

1663, 24.09., został opracowany i wprowadzony przez cesarskiego zarządcę poczty we Wroclawiu Friedricha Reinhardta rozklad kursu Wroclaw – Berlin. Miał dyscyplinować posłańców i pocztylionów oraz organizować punktualność przejazdów. Wyjazd z Wrocławia nastepował o godzinie 3 nad ranem w niedzielę. Po 17 godzinach jazdy furgon pocztowy miał dotrzeć do Glogowa przez Środę, Prochowice i Rudną. Tu niewiele czasu było na przeprzężenie koni, odpoczynek pasażerów, tak by wyruszyc w dalszą drogę o godzinie 20.00 wieczorem w kierunku granicy. Jechano przez Bytom, Nową Sól, Zieloną Górę, Krosno Odrzańskie i Cybinkę. Na granicy Śląska z Brandenburgią, na stacji granicznej we Frankfurcie nad Odrą następowała siedmiogodzinna przerwa w podróży. W Berlinie powóz pocztowy zjawiał się we wtorek o godz. 16.00

1689, 18.09., dziś doszło w podgłogowskim Jakubowie do tragicznego zajścia. Daniel Schnurava zastrzelił Hansa Sandera, poddanego Adama von Schlichtlinga, właściciela Małomic (Mallmitz). Zachował się ciekawy zapis śledztwa i przesłuchania zabójcy. Pytania zostaly kolejno ponumerowane a odpowiedzi oznaczone literą R:

Daniel Schnurava zabił 18 września 1689 roku w Jakubowie Hansa Sander… Przyczyną tej tragedii był niezamierzony wystrzał pistoletu. Oskarżony został przesłuchany w obecności Ernsta Heinricha  von Kottwitz, właściciela Jakubowa i Dankowic (Denckwitz) oraz Gottfrieda Lischkesa, adwokata.

 

  1. Jak On się nazywa?

    R.: Daniel Schnurava.

  1. Ile ma lat i jakiego jest wyznania?

    R.:  Mam 17 lat i jestem ewangelikiem.

  1. Kim są Jego rodzice? Czy jeszcze żyją i jak się nazywają?

 R.: Ojciec, Simon Schnurava już nie żyje, był kościelnym skrybą w Borku Strzelińskim (Grossburg), matka Ewa żyje.

  1. Czy uczęszczał do szkoły i umie czytać oraz pisać?

  R.:Tak, umiem też czytać i pisać.

  1. Kiedy ostatni raz uczestniczył w Mszy Św. i gdzie?

    R.: W kościele w Głogowie (Gross Glogau) przed około sześciu tygodniami.

  1. Czy zna 10 przykazań i wie, o czym mówi piąte przykazanie?

R.: Tak, piąte przykazanie brzmi: Nie zabijaj.

  1. Jeśli On to wie i rozumie, to dlaczego strzałem z pistoletu zabił swojego kamrata i kuchcika, Sandera?

    R.: Zrobiłem to przez nieostrożność, bardzo mi przykro z tego powodu i życzyłbym sobie, by to nieszczęście nigdy się nie wydarzyło.

  1. Skąd miał pistolet?

    R.: Wziąłem go od Sandera, a on z kolei wyjął go wcześniej z siodła swojego mistrza, Caspara Zyrusa, kucharza z Jakubowa i przyniósł do izby.

  1. Czy On nie wiedział, że pistolet jest naładowany?

    R.: Nie wiedziałem.

  1. Czy to prawda, że zarówno zabity, jak i On, sprawca pociągaliście kilkakrotnie za cyngiel u strzelby bez żadnego rezultatu?

    R.: Tak, to prawda.

  1. Czy wcześniej miał do czynienia z bronią?

    R.: Nie.

  1. Jak doszło do tego, że strzelba wystrzeliła w kierunku, gdzie stał zabity?

    R.: Wydarzyło się to w warzelni. Sander stał przede mną, nie umiem jednak powiedzieć, czy cyngiel u strzleby był spuszczony, czy nie i dlaczego wystrzelił.

  1. Gdy zabity upadł na ziemię, gdzie znajdował się pistolet?

    R.: Nie myślałam o tym, że był to strzał śmiertelny. Odrzuciłem pistolet, chciałem pomóc i zacząłem głośno krzyczeć.

  1. Czy kiedykolwiek doszło do kłótni z Sanderem?

    R.: Nie, nigdy.

  1. Czy jest Mu przykro z powodu tych wydarzeń?

    R.: Z całego serca.

  1. Dlaczego więc początkowo wszystkiemu zaprzeczał i sugerował, że to Sander strzelił do siebie?

    R.: Ze strachu nie wiedziałem, co mam mówić.

  1. Czy On, Schnurava, przyzna się jeszcze raz dobrowolnie, że tylko On i nikt inny dopuścił się tego czynu i że nikt nie zmusza go do złożenia tych zeznań?

    R.: To sumienie sprawia, że  dobrowolnie przyznaję się do winy.

  1. Czy On może przysiąść na śmierć i życie, że to wszystko przebiegło dokładnie tak, jak On zeznał i do czego się przyznał i że nie zaistniały inne okoliczności?

R.: Przysięgam na śmierć i życie.

 

 Ponadto należy zaznaczyć, że:

 Po przesłuchaniu podejrzany został ponownie umieszczony w celi, prosił jednak przesłuchujących, by ulitowali się nad nim i jego biedną matką i aby zgodnie z prawem okazano mu łaskę i pozwolono dalej żyć.

    To potwierdzamy mocą naszych szlacheckich i własnoręcznych podpisów oraz pieczęci.

Jakubów, 23 września1689 roku.

Podpis : Ernst Heinrich von Kottwitz.

Podpis : Gottfried Lischke.

 

Zapis powyższego przesłuchania został przekazany Panu von Schlichting, właścicielowi Małomic, którego poddanym był zastrzelony kuchcik. Wyraził on zrozumienie wobec tego, co wydarzyło się 23 września 1689 roku, ale jednocześnie domagał się, aby ten kryminalny przypadek skierować do sądu ławniczego we Wrocławiu.  12 października 1689 roku przyszła odpowiedź z sądu z Wrocławia. Po rozważeniu wszelkich okoliczności ważnych w sprawie Daniela Schnuravy sąd zażądał, aby podejrzany złożył przysięgę, że jest niewinny. Mimo to skazano go na miesiąc pozbawienia wolności o chlebie i wodzie. Ponadto na kilka lat miał opuścić swoje rodzinne strony i trzymać się z dala od tych miejsc. Zgodnie z prawem.

 

    Taki wyrok sądu zadowolił Pana von Schlichting, o czym powiadomił 19 października 1689 roku Pana Ernsta Heinricha von Kottwitz.

20 października 1689 roku, o godz. 9.00 Daniel Schnurava złożył przed sądem w Jakubowie przysięgę, zapewniając o swojej niewinności.” 

[Za „Kronika Sanktuarium św. Jakuba Starszego Apostoła w Jakubowie” w tłumaczeniu Wioletty Mazurek]

bezNazwy2

Kościół pw. św. Jakuba Apostoła

1760, wrzesień, oddziały armii rosyjskiej operowały na Śląsku z zamysłem opanowania głogowskiej twierdzy. Szczególnie łakomym kąskiem dla głodnej armii były jej zapasy. Austriaccy sojusznicy obiecali dostarczyć artylerię oblężniczą, (której Rosjanie nie zabrali w swój wojenny pochód) i wspomóc oblężenie pułkami piechoty. Jednak wspólpraca między generałami dowodzącymi armiami, nie należała do latwych. Nie mogli się porozumieć. Austriacy oświadczyli, że nie udostepnią swoich dział.

Rosyjscy generałowie zamierzali więc wziąć twierdzę własnymi siłami wykorzystując dostepną artylerię polową. Jednak pierwsze, nieudane proby ostrzeliwania i podejścia ukazały trudności w wypełnieniu tego zamiaru. Lekkie pociski dział polowych nie robiły żadnych szkód w umocnieniach a silnie bronione podejścia pod bramy, uniemożliwiały atak na wprost. W związku z tym dowództwo rosyjskie odstapiło od oblężenia mając na uwadze ewentualny spadek prestiżu potencjalu wojennego Rosji w Europie.

Dodatkowym argumentem był lęk przed zaangażowaniem dużych sił, które mogly być potrzebne w innych starciach polowych z armią Fryderyka II.

1892, 15.09.,  w obecności licznych członków społeczności żydowskiej Głogowa i wybitnych jej członków spoza miasta, z udziałem  przedstawicieli władz, komendy twierdzy i mieszkańców miasta, odbyla się konsekracja nowej synagogi. Budowana od 1989 świątynia była dziełem architektury, zaprojektowanym przez berlińskich architektów: Hansa Abessera i Jürgena Krögera  na wzór synagogi w Monachium. Była eklektyczną budowlą łączącą elementy neogotyku, neorenesansu oraz tzw. stylu mauretańskiego. Wysoka na 33 metry, wyróżniała się ogromną rozetą na frontowej fasadzie. Mieściła 300 mężczyzn i 250 kobiet. Obiekt zyskał uznanie mieszkańców ale również architektów. W niektórych germiach uznawano ją za najładniejszą synagogę w Niemczech. Zniszczona w trakcie Nocy Kryształowej przez hitlerowców, prawie pięćdziesiąt lat później (10.11.1938 r.).

6 - 1892 Synagoga

Głogowska synagoga

1987, 4.09., odprawiono pierwszą mszę świętą na wyznaczonym terenie budowy kościola na wznoszonym od kilku lat Osiedlu Piastów Śląskich. Od sierpnia prace przygotowawcze prowadził przybyły do miasta ks. Janusz Idzik. Tego dnia mszę z okazji rozpoczętego roku szkolnego poprowadzil biskup Pawel Socha wraz z proboszczem parafii św. Mikołaja, ks. Zbigniewem Kutzanem i ks. Januszem Idzikiem. Niebawem, po wypelnieniu wielu formalności, ten ostatni jako proboszcz nowej parafii, poprowadzi budowę. Wiele innych szczegółów o początkach parafii i świątyni w książeczce:  D.A. Czaja, J. Idzik, Pan zamieszkał pośród swojego ludu, Parafia pw. Miłosierdzia Bożego w Głogowie, 1989-2009, Głogów 2009.

Podpis: Kościół „Miłosierdzia Bozego” w trakcie budowy (fot. Zbigniew Jabłoński)

1997, 26.09., w piątek, w jednej z sal Zamku  publicznie otworzono „kapsułę czasu” znalezioną kilka dni wcześniej u podstawy krzyża na kolegiackiej wieży. Mistrzem ceremonii, jak donosił dziennikarz miejscowej gazety, był nadzorujacy odbudowę kolegiaty, prof. dr hab. Olgierd Czerner z Politechniki Wrocławskiej i dyrektor tamtejszego Muzeum Architektury a świadkami prezydenci Jacek Zieliński i Zygmunt Włodarczak, dyrektor Muzeum Leszek Lenarczyk, pracownicy Muzeum i dziennikarze. Według wykonanych pomiarów skrzynka o bokach 12×12 cm, wykonana była z ołowiu. Profesor udzielil wskazówek jak otworzyć znalezisko. Odpiłowano część pojemnika i zebranym ukazał się kolejny zbiornik, tym razem szklany. W nim to zdeponowano dokumenty epoki, w której wieża była remontowana ostatni raz. Było to równo 70 lat wcześniej, w 1927 roku. I z tego czasu pochodziły gazety i dokumenty sporządzone przez ówczesnego proboszcza. Znalazły się tam również zdjęcia. Ale obok tych stosunkowo „młodych” materiałów znaleziono też archiwalia z roku 1867. Kopie znalezionych artefaktów wraz ze współczesnymi trafiły po remoncie krzyża i zwieńczenia wieży na swoje miejsce. A oryginały znalazły się w magazynach Muzeum.

8 - 1997 Kolegiata

Hełm kolegiackiej wieży zwieńczony krzyżem. Zdjecie sprzed odbudowy.

(ze zbiorów R. Rokaszewicza)

2000, 7.09., w nocy do stojącej na postoju niedaleko głogowskiego dworca kolejowego taksówki, podeszło dwóch podchmielonych mężczyzn. Wsiadając zadysponowali kurs do Grodźca Małego.

Pojechali na koniec wsi. Tam siedzący na tylnym siedzeniu pasażer użył prowizorycznej garoty. Jako broń posłużył zarzucony przez głowę pasek do spodni. Taksówkarz jednak się bronił i uniemożliwił bandycie skuteczne zadzierzgnięcie i ta niezwykle skuteczna pętla tym razem zawiodła. Drugi złoczyńca zaatakował rozpaczliwie broniącego się kierowcę nożem. Mimo obrażeń udało mu się wyjść z samochodu i krzykiem zaalarmować wieś. Napastnicy uciekli zrabowanym samochodem. Jednego z bandytów złapano niebawem. Drugi wpadł w race policji dopiero piętnaście lat później. A zdradził go odcisk kciuka zabezpieczony przez policjantów.

9 - 2000,

Przed głogowskim dworcem na progu nowego tysiąclecia.

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.