Marzec 2022 (rok 14/157)

Solidarni z Ukrainą! Солідарні з Україною!

24 lutego 2022, we wczesnych godzinach porannych oddziały sił powietrznych, lądowych i morskich Federacji Rosyjskiej z kilku kierunków, zaatakowały bez wypowiedzenia wojny Ukrainę. Narastający konflikt budził obawy świata. Docierał w Polsce do wszystkich emocjonalnie związanych z sąsiadem. Tak było i w Lublinie Wehikułu, jak i w Głogowie jego czytelników. Po inwazji powiedział Prezydent Rafael Rokaszewicz: Kamieniec Podolski jest naszym miastem partnerskim. Mamy z nimi [mieszkańcami] bardzo dobre kontakty. Organizujemy wspólnie wymiany młodzieży, nauczycieli, kontakty między przedsiębiorcami, wymieniamy doświadczenia jako samorządowcy. Nasze miasto partnerskie zwróciło się do nas z prośbą o pomoc, aby dostarczyć im niezbędne rzeczy potrzebne dla szpitala, a także dla mieszkańców.

Już pierwsze godziny zbiórek pokazały wielką ofiarność. Głogów deklaruje i niesie pomoc. Tak jest w całej Polsce. Teraz wojna za Bugiem jest najważniejszym dla nas wydarzeniem. Bardzo groźnym. W Kijowie, Lwowie i innych miejscach wyją syreny, w Kamieńcu Podolskim mieszkają nasi przyjaciele. Jesteśmy z Wami.

Twierdza w Kamieńcu Podolskim (fot. Wikipedia)

W lutym Wehikuł czasu przez kilka dni przebywał w Głogowie, Lubinie i Legnicy. W tym czasie, obok rozmów, spotkań, trwały zaplanowane wydarzenia. Pojawiły się, niestety, również te niespodziewane. Najgorsze i najsmutniejsze.

6 lutego zmarł Telemach Pilitsidis (7.01.1941 – 6.02.2022) znakomity artysta malarz, poeta, filozof i pedagog. Grek z urodzenia, Polak z wyboru, absolwent krakowskiej ASP, uczeń prof. Jerzego Nowosielskiego, laureat wielu nagród. 12 lutego na Brzostowskim cmentarzu żegnały go tłumy głogowian.

 Artysta w głogowskiej pracowni (Fot. Izabela Owczarek)

10 lutego zmarł prof. Stefan Bednarek, były dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UWr., prezes Dolnośląskiego Towarzystwa Regionalnego, członek Rady Naukowej przy Radzie Krajowej Ruchu Stowarzyszeń Regionalnych RP. Wśród regionalistów z Dolnego Śląska uczestniczących w pogrzebie była delegacja TZG w składzie: Zbigniew Mazurek i Antoni Bok. Byli bliskimi współpracownikami Profesora.

Prof. S. Bednarek (Fot. UWr., Przegląd Uniwersytecki on-line)

 

Wśród wydarzeń w Głogowie, którym można było się przez chwilę przyglądać były Czwarte Mistrzostwa Świata w Pływaniu Lodowym (IISA 4th Ice Swimming World Championship Glogow 2022), organizowane na odrzańskiej zatoce przy Marinie. Drugi tydzień Zimy w Twierdzy udowodnił, jak potrzebna miastu i ciekawym przeszłości jest ta impreza.

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił rok 2022 rokiem Józefa Rufina Wybickiego. Właśnie minęła 95. rocznica ustanowienia Mazurka Dąbrowskiego hymnem narodowym. 10 marca będziemy obchodzić 200. rocznicę jego śmierci. Zapraszamy pod pomnik w tym dniu, gdzie TZG i MAH, przy wsparciu Miasta Głogowa, zaplanowały obchody. Szczegółowe informacje ukażą się na stronach internetowych i portalach społecznościowych.

17 marca 1490 roku, król Węgier i Czech Maciej Korwin do magistratu miasta Głogowa skierował pismo nadające miastu herb – czarnego kruka Korwinów, o czym niżej. Ale w tym miejscu przypominamy o związku Głogowa z Korwinami z innego powodu. Otóż do Sejmu wpłynął projekt ustawy o przekazaniu Węgrom, przechowywanego w Książnicy Kopernikańskiej w Toruniu od 500 lat, bezcennego rękopisu pochodzącego z czasów korwinowskich i oznaczonego królewskim herbem i krukiem.

Jak pięknie iluminowany jest manuskrypt możemy zobaczyć tu. (internet)

Z lektur Wehikułu 

Dopiero teraz, po kilkunastu latach twórczości literackiej Marcina Ciszewskiego, Wehikuł czasu przedstawia giganta historycznych podróży w czasie, na przykładzie jego ostatniej powieści.

Marcin Ciszewski, Most w mgle, Warbook 2021.

Wydawca zachęca do lektury pytaniem – czy Polska odzyska niepodległość już w XIX wieku?

Były dziennikarz „trójki” pisarski debiut przeszedł w 2008 roku bestselerowym tytułem „www.1939.com.” – pierwszym tomem cyklu „Wojna.pl”. Uprawia kilka gatunków literackich. Patriotic fiction to jego odsłona thrillera historycznego i podroży w czasie. Opowieść policjanta, Krzysztofa Liedla zawarta w tomie „Gliniarz” ma charakter paradokumentalny tak jak i „Powstanie Warszawskie. Wędrówka po walczącym mieście”. Klasycznym kryminałem jest „To ja Szpilka. Klub”. Łączny nakład jego 20 powieści i dwóch książek non fiction wynosi ok. 70 000 egzemplarzy (w tym audiobooków).

Ale wróćmy do przedstawianej książki. Spod Leszna przez Głogów do Lipska wyrusza doborowy oddział wojska II Rzeczypospolitej. Przez tytułowy most ma dotrzeć w połowie października pod Lipsk. Tam 120 lat wcześniej (w dniach 16-19 października 1813 roku) trwała bitwa (zwana „Bitwą Narodów”) decydująca o przyszłości ponapoleońskiej Europy.  I na to pole zmagań gigantów ówczesnej Europy ma przez 500 kilometrów i 120 lat trafić kolumna przedwrześniowego wojska dowodzona przez płk S. Roweckiego w obecności Marszałka.

Na najkrótszej trasie, okrakiem przez Odrę broni się głogowska forteca z francuskim garnizonem. Otoczona przez oddziały rosyjskie i pruskie stoi na straży szybkiej przeprawy przez rzekę. Jedynego mostu w okolicy. W wyniku skomplikowanych działań militarnych udaje się Polakom wejść od wschodu, czyli od strony Serbów, do twierdzy. A wewnątrz:

Pierwszym wrażeniem zmysłowym był smród. Dziki, nieludzki fetor ran, uryny, brudu, potu i fekaliów. Zapach biedy i nieszczęścia. Otaczający ich żołnierze mieli poszarpane, ubłocone mundury i niegolone od dawna oblicza. Mimo, iż wyglądali na starych, frontowych wiarusów, przedstawiali się raczej jako banda znużonych obszarpańców niż regularne wojsko … Góry zwierzęcego i ludzkiego łajna, obrane do kości szkielety bydlęce i końskie, osmalone eksplozjami i gaszonymi naprędce pożarami mury zabudowań, nawet leżąca w kącie sterta amputowanych kończyn ludzkich wymownie świadczyły, jak straszne były ostatnie miesiące.

Czytelnik Ciszewskiego i miłośnik przeszłości Głogowa musi sam ocenić, czy Autor odrobił lekcję prowadząc tzw. research, czy kwerendę wśród dostępnych źródeł i materiałów. Natomiast fantazja i wyobraźnia zadziwiają. Nie opowiadamy więc fabuły, zachęcając do samodzielnej lektury. Bo my książki Ciszewskiego lubimy.

Okładka

1302, 5.03., położona na północnych peryferiach Księstwa Głogowskiego Zielona Góra po raz pierwszy zostaje wymieniona z nazwy. W dokumencie sygnowanym przez księcia głogowskiego Henryka III, a traktującym o wsi Jędrzychów [Henrichesdorf], umieszczono ją na ziemi zielonogórskiej (in territorio Grunenbergensi). Jak informuje miejscowy historyk, dr Tadeusz Dzwonkowski, istniała wtedy na przecięciu szlaków wiodących do Wrocławia, Krosna, Kożuchowa i Głogowa osada targowa zwana Zieloną Górą, która obsługiwała i zaopatrywała okoliczne wsie. Miasto miało powstać później, a prawa miejskie otrzymało około roku 1323.

Dla dociekliwych – zob. Codex Diplomaticus Silesiae T.16 Regesten zur schlesischen Geschichte 1301 – 1315. Breslau,1892. 

Wieża ratusza w Zielonej Górze też ma ciekawą bryłę i historię.

1490, 17.03., datowane zostało pismo króla Macieja Korwina do głogowskich mieszczan. Monarcha zwalniał Głogów i poddanych od podatków. Jednocześnie nadał miastu – jako herb – tarczę o błękitnym kolorze, na której polu uwidoczniony był kruk, namalowany w swoich naturalnych barwach na gałęzi z trzema sękami. (Ród Hunyadych, z którego pochodził król pieczętował się krukiem i od jego łacińskiej nazwy corvus wziął się przydomek Korwin). Maciej Korwin zezwolił również miastu specjalnym przywilejem na używanie do odcisku pieczęci czerwonego wosku, zarezerwowanego dla kancelarii królewskich.

Samodzielnie znak węgierskich władców krótko sygnował miejskie dokumenty, bo już książę Zygmunt Jagiellończyk kazał zaprzestać jego używania. Więcej informacji o korwinowskim kruku i głogowskim herbie w wydanej przez TZG książce Alicji Gorajewskiej, „Herb Głogowa i jego funkcje w życiu miasta”, Głogów 2013.

Pięciopolowy herb miasta ma również kruka Korwinów. Tu na sztandarze komendy powiatowej Milicji Obywatelskiej wręczony 75 lat temu. Obecnie sztandar znajduje się w Muzeum Historyczno-Archeologicznym.                  

I jeszcze o sygnalizowanym wyżej wydarzeniu poruszającym wszystkich, którym skarby kultury na sercu leżą.

Kodeks „Epistola de laudibus augustae bibliothecae atque libri quatuor versibus scripti eodem argumento ad serenissimum Mathiam Corvinum Panoniae regem” (tłum. „List do Najjaśniejszego Macieja Korwina, króla Panonii, o pochwałach dostojnej biblioteki i księgach czterech wersetów napisanych na ten sam temat”) powstał w drugiej połowie XV wieku. Jego autorem jest Naldus Naldius, pochodzący z Florencji humanista, który działał na dworze króla węgierskiego Macieja Korwina. Księga stanowi zapisany w formie poematu swego rodzaju katalog kolekcji iluminowanych manuskryptów słynnej Bibliothecae Corvinianae, jednego z najwspanialszych europejskich księgozbiorów renesansowych. Od wieków kodeks jest przechowywany w Toruniu. Obecnie w Książnicy Kopernikańskiej. To jest obiekt klasy światowej. Jedna z kilku najcenniejszych książek znajdujących się w zbiorach polskich i jeden z najpiękniejszych rękopisów iluminowanych w Polsce i Europie – mówi bibliofil, prof. Arkadiusz Wagner.

Do Sejmu wpłynął poselski projekt ustawy, który ma umożliwić Polsce przekazanie Węgrom drogocennego manuskryptu. Proponowane są Książnicy rekompensaty finansowe, natomiast Rzeczypospolita chce to arcydzieło ofiarować Węgrom w ramach tradycyjnej przyjaźni i podzięce za dziecięcą, królewską zbroję. Jak wielu Polaków, uważamy, że bratankowie wybaczą nam brak entuzjazmu dla poparcia tej inicjatywy. A nawet sprzeciw.

1522, 12.03. na ówczesnym wzniesieniu, zwanym Wzgórzem Szubienicznym, tam, gdzie dziś znajduje się zachodnia część placu Tysiąclecia, wybudowano nową szubienicę. Była to budowla masywna, wzniesiona z trwałych materiałów i dzięki temu oraz kilku remontom i konserwacjom, przetrwała do 1813 roku. Dokładną datę zapisano w kronikach, bowiem posadowienie przeprowadzono uroczyście z udziałem wszystkich cechów, których członkowie mieli być zatrudnieni. Uczestnictwo w budowie uznawane było za hańbiące. Postanowiono więc, że wezmą w nim udział wszyscy budowlani. Tak powstało miejsce kaźni. Umieszczone na planach miasta, jest dostępne ze swoim wizerunkiem do dziś. Ponieważ miejsce stanowiło dla wojsk oblężniczych znakomitą działobitnię „zaglądającą” ogniem dział do centrum twierdzy, zostało skazane na plantowanie. Przy pomocy taczek uruchamianych siłą mięśni okolicznego chłopstwa, jeńców wojennych i żołnierzy garnizonu „przeniesiono” je na nieodległe umocnienia ziemne. Tak więc Wzgórzu, jako pojęciu topograficznemu, pozostało tylko wspomnienie.

Więcej o głogowskich szubienicach w artykule P. Łachowskiego w „Glogopedii”, której lekturę Wehikuł poleca.

Szubienica na tle miasta. Panorama Głogowa z lat siedemdziesiątych XVIII wieku. Autorem był Fryderyk Bernard Wernher (1690-1776).

1741, 24.03., do więziennej karety udającej się z Głogowa do Berlina wsadzono szczególnego jeńca wojennego. Był nim do niedawna cesarski komendant twierdzy, feldmarschall-leutnant (generał dywizji) Franciszek hrabia von Wallis. Wbrew dotychczasowym zwyczajom wojennym, nie został zwolniony na słowo honoru, ale w dalszym ciągu przebywał w areszcie domowym.

Wreszcie dziś dociera do Głogowa królewski posłaniec z rozkazami. Niestety, dla wysoko urodzonego jeńca nie jest to decyzja, jakiej oczekiwał od momentu poddania się na Rynku w nocy 9 marca. Swoim uporem przy obronie twierdzy na tyle rozzłościł Fryderyka II, że ten wbrew przyjętym obyczajom postanowił swojego niedawnego przeciwnika szykanować. Dopiero w sierpniu habsburski generał został zwolniony i udał się do Wiednia. Tam w dalszym ciągu robił wojskową karierę w armii cesarskiej i na dworze wiedeńskim.
W tym samym czasie w jednym z głogowskich domów kurował się ciężko ranny generał Franciszek Wenzel baron Reisky. Od 20 grudnia 1740 r. „prawa ręka komendanta Wallisa”, ale też faktyczny dowódca i organizator obrony twierdzy w trakcie oblężenia. Marcowej nocy (8./9.3.1741) podczas szturmu Prusaków został ranny przy organizacji obrony zamku. Otrzymał dwie rany postrzałowe oraz pchnięcie bagnetem w udo i brzuch. Leczony w głogowskich szpitalach, zmarł otoczony powszechnym szacunkiem. Z Drezna dojeżdżał do rannego lekarz polskiego króla i saskiego elektora.

Dotrwała do naszych czasów w kościele pojezuickim (Bożego Ciała) piękna marmurowa tablica nagrobna. W pełnej krasie pozwala cieszyć oczy kunszt rzemieślnika i pamięć potomnych.  

1814, 20.03., francuski gubernator, generał Rouger de la Plane pomógł w ewakuacji z oblężonej twierdzy dawnego senatora-wojewodę Księstwa Warszawskiego, Józefa Wybickiego. Autor słów Mazurka Dąbrowskiego znalazł się w twierdzy jako ochotnik jeszcze w roku 1813. Zadeklarował się wtedy Cesarzowi, w trakcie tzw. rozejmu pilaszkowickiego, że utworzy sieć informatorów i emisariuszy przygotowujących Księstwo Warszawskie na powrót Francuzów.

Gubernator zwolnił Wybickiego na skutek usilnych zabiegów dyplomatycznych. Prośby do Rosjan kierował książę Adam Jerzy Czartoryski, zaprzyjaźniony z Imperatorem Aleksandrem. Trzeba to było zrobić delikatnie, by nie rozwścieczyć Prusaków, ciętych na Polaka. Polskiego polityka dla niepoznaki włączono więc do ośmiu zwalnianych jeńców rosyjskich. Po przekroczeniu bramy błyskawicznie zostali otoczeni przez konny oddział wojsk rosyjskich i wywiezieni na Wschód. Wybickiego odstawiono do wielkopolskich Manieczek. A w twierdzy panował głód, rozprzestrzeniał się szkorbut, i narastała niewiara w odsiecz Wielkiej Armii. Zbliżała się agonia obrony…

Senator Józef Rufin Wybicki spoglądający z głogowskiego pomnika dzień po odsłonięciu. (fot. Jacek Maciejewski)

1906, w marcu,przy Promenadestrasse 15 (obecnie ul. Ignacego Daszyńskiego) trwały ostatnie prace i odbiory techniczne nowego budynku. Książęco-biskupi konwikt gimnazjalny dla chłopców (Knabenkonvikt Georgianum), czyli inaczej internat, już niedługo potem przyjął pierwszych mieszkańców, uczniów gimnazjum katolickiego. Zgodnie z planem, budowa zakończyła się w połowie marca, co potwierdził protokół odbioru budynku datowany na dzień 16. tego miesiąca. Jednak prace przy odbiorze i wykończeniach trwały jeszcze w kwietniu. Konwikt posiadał sale wspólne (refektarz, biblioteka, szatnie), sypialnie dla stu chłopców, pomieszczenia gospodarcze. Obiekt był wyposażony w centralne ogrzewanie, oświetlany energią elektryczną. Obok budynku znajdował się ogród i plac zabaw. W okresie od 04.07.1941 do 05.02.1945 r. w konwikcie istniał lazaret prowadzony przez osiem ss. elżbietanek. W marcu 1945 r. budynek spłonął. Wyremontowany w 1960 r. przez Śląski Okręg Wojskowy, jako  pierwsza w woj. zielonogórskim tzw. Tysiąclatka, przez wiele lat służyła miastu. Była w nim Szkoła Podstawowa nr 3. Po oświatowej reformie mieści się tu II LO.

1958, 9.03., powstał Komitet Odbudowy Kościoła Bożego Ciała, na czele którego stanął Adam Królak, a odbudową kierował od sierpnia tego roku trzydziestoletni, ustanowiony wtedy proboszczem Jan Rymarczuk. Dziekan L. Dębski opisywał młodego księdza tak: „jest pracowity, energiczny, zaradny, przełamujący trudności po bohatersku, pełen inicjatywy”.

Pierwszy kosztorys opiewał na kwotę ówczesnych 2 milionów złotych i obejmował tylko koszt odbudowy kościoła, bez kolegium pojezuickiego. Ksiądz proboszcz entuzjazmem i inicjatywami potrafił zarazić wiernych parafii i okolicznych miejscowości. Do odgruzowywanego już wcześniej, bo od 1957 roku obiektu, trafiać zaczęły materiały i sprzęt budowlany. Pojawił się dach, a ściany oplotły rusztowania i mrowie ludzi. W kolejnym roku odbyła się wielka uroczystość z okazji poświęcenia budowy i więźby dachowej. To z niej może pochodzić załączone zdjęcie. Udostępnienie wiernym odbudowanej świątyni nastąpiło 1 kwietnia 1960 r., a 5 czerwca 1960 odbyła się po raz pierwszy w odbudowanym kościele Pierwsza Komunia święta dla okolicznych dzieci. Na uporządkowanie otoczenia i odbudowanie części kolegium trzeba było jeszcze poczekać.

Kościół w trakcie odbudowy i uroczystości religijnej. ( Z albumu Ewy Bogusz).

2012, w marcu, na ścianie czołowej cerkwi pw. św. Męczennika Maksyma Gorlickiego umieszczono zespół 3 charakterystycznych kopuł.

Minęło w styczniu br. 40 lat, jak w kaplicy cmentarnej przy ul. Legnickiej, którą udostępniono prawosławnym, odprawiono pierwsze nabożeństwo (6.01.1982). W tym miejscu celebrowano uroczystości do roku 2001. Głogowska parafia prawosławna kierowana od 1989 roku przez ks. prot. Sławomira Kondratiuka w miarę rozwoju ilościowego podejmowała działania na rzecz pozyskania czy budowy stałego obiektu kultu. Po wielu nieudanych próbach zdeterminowany duchowny otrzymał od władz miejskich propozycję przejęcia pochodzącego z XIX w. poniemieckiego obiektu fortecznego, potocznie zwanego blokhausem (przy ulicy Bolesława Krzywoustego). Oferta ta została przyjęta i w 2001 roku odprawiono w prowizorycznej świątyni pierwsze nabożeństwo. Przez kilka kolejnych lat na fundamencie pruskiego bunkra, po pokonaniu wielu barier (biurokratycznych, finansowych i innych), wzniesiono zgrabną architektonicznie cerkiew, której patronem (również parafii) został św. Męczennik Maksym Gorlicki. Nową świątynię konsekrował 19 maja 2007 r. arcybiskup Jeremiasz. Przez następne lata cerkiew wyposażano w sprzęt i obiekty liturgiczne. Teraz przyszedł czas na charakterystyczne dla prawosławia baniaste kopuły.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.